„Sezon burz” Andrzeja Sapkowskiego to książka, która znalazła się na samym szczycie mojej listy „must read”. Całą sagę o Wiedźminie pochłonęłam jakieś dziesięć lat temu i od tamtej pory bardzo często i bardzo chętnie wracałam myślami do powieści Sapkowskiego, które stały się dla mnie kwintesencją polskiego fantasy. Jak twierdzi sam autor, „Sezon burz” nie jest ani kontynuacją, ani prapoczątkiem przygód Geralta – to krótka historia usytuowana gdzieś pomiędzy rozstaniem z Yennefer, a tajemniczym zniknięciem Wiedźmina. Czy Andrzejowi Sapkowskiemu udało się jeszcze raz mnie oczarować i ponownie wciągnąć w świat magii i potworów? Zapraszam na recenzję.
Historia, standardowo już, rozpoczyna się sceną, w której Geralt musi rozprawić się z potworem siejącym postrach w wiosce. Jak zwykle, wychodzi z opresji bez szwanku i otrzymuje należne mu wynagrodzenie. Następnie udaje się do pewnego królestwa (wybaczcie, ale nie mam pamięci do nazw geograficznych, tym bardziej fikcyjnych 🙂 ) gdzie niespodziewanie zostaje postawiony przed sądem za fałszerstwa finansowe i zawyżanie rachunków. W tym samym czasie, w niewyjaśnionych okolicznościach, giną miecze, które Wiedźmin zostawił w depozycie. Z pomocą przychodzi mu jak zwykle niezastąpiony przyjaciel Jaskier. Dzięki konszachtom z możnymi i władnymi tegoż świata, bard wyciąga Geralta z kłopotów i pomaga mu ustalić tożsamość złodziei. Biały Wilk wyrusza więc w podróż usłaną licznymi przygodami. Nie raz przyjdzie mu stawić czoła bandytom i opryszkom, którzy będą chcieli zmierzyć się z nieuzbrojonym pogromcą potworów. Nie zabraknie również scen łóżkowych, ponieważ w tej części Geralt, wyposzczony i podatny na kobiece wdzięki, wdaje się w romans z czarodziejką o imieniu Koral. Taka już jego słabość…
Co mi się podobało?
Historia przedstawiona jest w ciekawy i barwny sposób. Sapkowski bardzo szczegółowo obrazuje otoczenie, maluje słowami przepiękne krajobrazy i opisuje okoliczne wioski. Najbardziej zaciekawiły mnie opisy przepysznych dań, serwowanych w tamtejszych karczmach i zajazdach. Prawie czułam ich niesamowity zapach i wyjątkowy smak 🙂 Autor ponownie zachwycił mnie również specyficznym, archaicznym językiem, który wręcz ubóstwiam. Dodatkowo, połączony z sarkazmem, ironią i błyskotliwym humorem, sprawił, że bawiłam się wyśmienicie podczas tej lektury.
Postaci są żywe, wyraźne i szczegółowo przedstawione. Mnóstwo intryg, knowań i podstępnych zagrań. Natkniemy się również na dziwne stwory, mutanty i magiczne zaklęcia. A wszystko to będzie nie raz umazane krwią i posoką. Poznamy też różnych władców, którzy w mniej lub bardziej uczciwy sposób sprawują władzę w swoich królestwach. W fabule nic nie dzieje się bez przyczyny – historia ułożona jest w logiczną całość i nie ma tutaj miejsca na niepotrzebne wątki.
Co mnie rozczarowało?
Zdecydowanie postać Wiedźmina. Do tej pory Geralt był dla mnie wzorem mężczyzny, którego mogłabym poślubić i spędzić z nim resztę życia. Odważny, silny, inteligentny i pewny siebie – marzenie większości kobiet 😀 Jednak w tej powieści Wiedźmin jest jakiś taki … nijaki, płaski i szary. Stracił swoją ikrę, zaradność i magnetyzm. Zniknęła też gdzieś subtelność i szarmanckość, a wzrok wiedźmina zbyt często kieruje się ku przypadkowo zadzieranym przez wiatr spódniczkom.
Jaskier też nie wydaje się być sobą. Pamiętam, że w poprzednich częściach nie był osobnikiem nazbyt rozgarniętym, czy rozsądnym ale w „Sezonie burz” bard jest po prostu nieznośny. Wciąż tylko marudzi i narzeka, a Geralt musi go niańczyć jak małe dziecko. Ta postać również straciła na swojej wyrazistości i zadziorności.
Dlaczego, mimo wszystko, warto przeczytać tę książkę?
„Sezon burz” to kawał dobrego, polskiego fantasy. Zawsze doceniałam Sapkowskiego za dobry styl i błyskotliwość, a tego w tej książce nie brakuje. Powieść czyta się szybko, lekko i przyjemnie. To książka obowiązkowa dla wszystkich fanów Wiedźmina. A tym, którzy jeszcze nie poznali Geralta, radzę zacząć czytać sagę od początku. Zachwyt gwarantowany!
Jeszcze długa droga przede mną, zanim dojdę do tej części 😉
A zaczęłaś już czytać?
Dwie pierwsze przeczytane 🙂
Sapkowski to jeden z tych pisarzy, o których ciągle słyszę, o których czytałam, na których książki ciągle trafiam… Ale jeszcze żadnej nie przeczytałam. Czemu? Nie wiem. Może zniechęca mnie to, że w większości jest to fantastyka, a ja raczej od fantastyki staram się stronić, niezbyt mi pasuje jako czytelnikowi. Ale z drugiej strony tyle pozytywnych opinii musi w sobie coś mieć…
Postanowione – zabieram się za sagę. Miałam ją w planach od jakiegoś czasu, ale jakoś nie udało mi się tego zrealizować… A ta recenzja sprawiła, że mam ogromną ochotę zacząć czytać 🙂 tym bardziej, że ostatnio jakoś tak bardziej siedzę w fantastyce…
Zapewniam, że Saga o Wiedźminie to historia, która wciągnie cie na długie miesiące. Jest po prostu piękna i niezwykła! 🙂
Sapkowski – no i nie trzeba by właściwie nic więcej pisać. 🙂 Kto nie czytał jego książek ten łoś. Ja wszystkie książki Sapkowskiego zawsze pożerałem wręcz, zresztą wiele razy do nich wracałem bo nie znudzą się nawet przy kolejnym czytaniu. Sezon burz – to kolejna świetna książka 🙂 Jestem w połowie i szczerze polecam 🙂
Pani Marto, gratuluję bardzo udanego bloga 🙂 Prosiłbym o kontakt na reklamad(at)wp.pl. Naturalnie proszę zastąpić ‚(at)’ małpą – takie kiepskie zabezpieczenie przed spamerami.
Zapraszam do kontaktu pod adresem zaczytanie@gmail.com
Sapkowski 🙂 eeexxxxtra 🙂
Muszę zebrać wreszcie siły i zabrać się za tę sagę. Jak zawsze mam za dużo książek do przeczytania i za mało czasu. Z tego co piszesz wywnioskowałam, że opłaca się bardzo. Może wreszcie trafię na polskie fantasy które przypadnie mi do gustu.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie!
Polecam gorąco, gorąco 🙂 Ja po przeczytaniu całej sagi jeszcze długo żyłam w świecie elfów… 😛
Andrzej Sapkowski jest genialny! A ” Wiedźmin” znakomity! Kocham go! Na pewno długo pozostanie w pamięci 🙂
Pozdrawiam i zapraszam serdecznie 🙂
http://truskawkoweciastka.blogspot.com/
Po trylogii został mi z jakiegoś powodu dziwny niesmak do serii, ale może się jeszcze przekonam do Pana Andrzeja.