„Poza granicą szaleństwa” Wojciech Kulawski – recenzja

Wojciech Kulawski to rzeszowski pisarz, który tworzy nie tylko kryminały, ale eksperymentuje również z science-fiction, horrorem, a nawet literaturą obyczajową. „Poza granicą szaleństwa” to pierwsza książka tego autora, która trafiła w moje ręce. Opis od wydawnictwa wzbudził we mnie nadzieje na brutalny i szalony kryminał. Czy otrzymałam to, czego chciałam? Nie do końca…

Akcja powieści toczy się dwutorowo. Na pierwszy plan wysuwa się śledztwo trójki warszawskich policjantów, którzy badają okoliczności śmierci mężczyzny znalezionego w jego własnym garażu. W pierwszej chwili wydaje się, że był to jedynie nieszczęśliwy wypadek podczas majstrowania przy skrzynce elektrycznej, jednak dokładniejsza sekcja zwłok ujawnia okaleczenie narządów płciowych mężczyzny. Niedługo potem pod kołami tramwaju ginie młoda kobieta a na miejscu wypadku policjanci znajdują tajemniczy posążek boga Min utożsamianego w starożytności z płodnością. Śledczy, poirytowani swoją bezradnością w rozwiązaniu sprawy, postanawiają przeszukać archiwum X w celu odnalezienia dawnych spraw, które cechowało podobne okaleczenie ofiar.

Śledztwo w sprawie morderstwa przeplatane jest co chwilę opisem wydarzeń z początku lat dziewięćdziesiątych, mających miejsce w szpitalu psychiatrycznym pod Warszawą. Dwie młode kobiety, Beata i Aneta, skuszone wysoką stawką wynagrodzenia, zgłaszają się do udziału w eksperymencie medycznym. Dziewczyny testują sprzęt oraz wyposażenie mające służyć do leczenia najcięższych przypadków wśród pacjentów szpitala. Z początku niewinne ankiety i wywiady przeradzają się w odgrywanie budzącego grozę spektaklu, który na dodatek filmowany jest przez dwóch Niemców. Beata, która od zawsze marzyła, aby zostać aktorką, nie widzi w tym nic złego. Zmienia jednak zdanie, kiedy zostaje poddana serii bolesnych elektrowstrząsów, następnie pielęgniarka unieruchamia ją na cały dzień w kaftanie bezpieczeństwa a jej przyjaciółka Aneta ochoczo wciela się w rolę oprawcy. Do czego doprowadzą mrożące krew w żyłach eksperymenty? Czy tragiczne wydarzenia sprzed ponad 30 lat mają coś wspólnego z obecnymi zbrodniami?

Samo śledztwo jest w miarę ciekawe, przez całą książkę trzyma w napięciu  a akcja mknie, jak burza. Jednak w pewnym momencie trochę się pogubiłam od nadmiaru bohaterów oraz poszlak. Niektóre wątki nie do końca zostały wyjaśnione lub były zupełnie niepotrzebne. Przyznam też szczerze, że do większości bohaterów nie zapałałam sympatią. Szczególnie wyrachowana aspirant Marzena Gibała strasznie mnie irytowała. Córeczka byłego komendanta na każdym kroku starała się wykorzystać swoją pozycję a jej zachowanie budziło we mnie wstręt. Pojawia się również policjant z problemem alkoholowym, ale to już chyba standard, zarówno w filmach, jak i książkach kryminalnych.

„Poza granicą szaleństwa” to kryminał, jakich wiele na polskim rynku. Styl autora nie wyróżnia się niczym zaskakującym, chociaż można w nim na pewno dostrzec zamiłowanie autora do podróży. Czuję wręcz lekki niedosyt, rozdziały opisujące eksperymenty medyczne mogły zostać bardziej rozbudowane i okraszone mocniejszymi scenami. Mimo wszystko, książkę czyta się bardzo szybko  i z rosnącym zainteresowaniem.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorowi.

Możesz również polubić

Dodaj komentarz